wtorek, 29 listopada 2016

Kremowe Serum do ciała odżywcze. Bielenda (płatki owsiane i olej lniany)

W zasadzie nie trzeba mnie przekonywać za bardzo do zakupu kosmetyków. Uwielbiam patrzeć na nowości na półkach. Owocuje to tym iż w  ciągu paru minut mam połowę koszyka wypchanymi kosmetykami. Jestem ciekawa czy Wy też tak macie ;) ?
Oczywiście gdy zobaczyłam to cudo, kremowe serum z olejkiem lnianym nie trzeba mnie było długo namawiać. Balsam pachniał pięknie już w sklepie, nie mogłam się powstrzymać i już w sklepie nałożyłam sobie go na rękę. I oczywiście zakochałam się w nim do grobowej deski tzn, do następnego balsamu ;)



Mam suchą skórę  to pewnie już nie którzy z Was wiedzą, tak zamiast dbać o nią w młodości i odpowiednio nawilżać, to ja oczywiście nie. I teraz mam za swoje. Poszukując balsamu idealnego,  produkt musi spełniać parę warunków. 

Musi :

*nawilżać moją skórę na długie godziny ( a to nie jest takie łatwe )
* musi się szybko wchłaniać i nie pozostawiać na skórze tłustej powłoki
* musi pięknie pachnieć
* opakowanie dobrze by było zrobione na kształt małego słoiczka
* dobrze by było jak najbardziej naturalne
* lubię kremowe balsamy
* cena






Myślę iż to lista taka dla każdej z nas. Jestem pewna iż dopisałybyście do niej jeszcze z parę podpunktów jednakże te są dla mnie najważniejsze. Kremowe Serum od firmy Bielenda po raz kolejny zdobył miano najlepszego balsamu. Ja nie wiem jakie oni robią kosmetyki, że raz po raz jestem z nich tak zadowolona :)




Balsam jest kremowy, bardzo ładnie i szybko się wchłania nie pozostawia tłustej powłoczki,  Skóra jest nawilżona, i w miejscu w którym się wchłania powstaje uczucie chłodu i przyjemnej ulgi. Pięknie pachnie owsianką i słodyczą. Ale to nie jest denerwujące co jest dość ważne. Jedyny minus jest za opakowanie. Jest ono w kształcie tuby. Nie cierpię kiedy kosmetyk się kończy a ja muszę na siłę jeszcze wyciskać z niego resztki. Wolałabym by było w słoiczku, może być nawet w plastikowym.
Jestem w stanie przymknąć oko na to jeśli naprawdę lubię kosmetyk. A tak jest właśnie w tym przypadku.
Cena około 13.00 zł * bez promocji.


Polecam bardzo serdecznie, jestem pewna iż serum podbije Wasze serca tak jak podbił moje.
Brawo Bielenda !!!

poniedziałek, 28 listopada 2016

Helena Rubenstain- Polka, która rzuciła na kolana cały świat.

Chaja (tak miała na imię) urodziła się w żydowskiej dzielnicy Krakowa. To był pierwszy fakt z życia tej wspaniałej kobiety który mną wstrząsnął.Nie wiedziałam,że była Polką żydowskiego pochodzenia. Chaja była najstarszą córką - miała jeszcze siedem sióstr-  Gitel i Herzela Rubenstain. Jej ojciec był hurtownikiem sprzedawał jaja , miał także swój sklep z naftą. Chaja jako najstarsza pomaga ojcu w prowadzeniu biznesu. Od niego nauczyła się tajników sprzedaży, które w późniejszej przyszłości bardzo jej się przydały.



Chaja kończy gimnazjum i ojciec wysyła ją na studia medyczne do Szwajcarii.  Na studiach Chaja odkrywa iż mdleje na widok krwi, a na zajęciach w prosektorium dostaje zawrotów głowy. Odkrywa natomiast iż uwielbia pracę w laboratorium.



Podczas nauki poznaje i zakochuje się w biednym studencie medycyny. Ojciec nie wyraża zgody na jej ślub z owym studentem. Znajduje dla niej lepszą partię w postaci starszego bardzo bogatego wdowca. Chaja zrozpaczona brakiem możliwości poślubienia mężczyzny którego kocha postanawia porzucić studia i przeprowadzić się do swojego wujka zamieszkującego przedmieścia Melbourne (Australia) Zapobiegliwa matka Chaji wkłada jej do walizki krem Valaze sporządzony przez węgierskiego chemika dr. Jacoba Lykusky'ego i to właśnie ten krem ratuje cerę Chaji przed intensywnym australijskim słońcem. 



Dzięki niemu jej cera pozostawała mleczna. Chaja podjęła pracę w aptece. I to właśnie według mnie w tej aptece tysiące kilometrów od Polski rozpoczyna się jej przygoda która zmieni ją raz na zawsze...

Australijki są zachwycone mleczną, delikatną i piękną skórą Heleny (myślę iż można ją już od tego momentu w jej życiu tak nazywać) cały czas pytają czego ona używa. Helena opowiada o kremie Valaze. Kobiety błagają ją o szanse zakupu kremu. 
Po trzech latach, Helena postanawia przenieść się do Melbourne i podbić całą Australię rozpoczynając od Melbourne.  Na statku poznaje Panią od której pożycza 250 funtów i komplet krzeseł. Otwiera swój pierwszy salon piękności Valaze. Z Polski przychodzi receptura na cudowny krem, do tego jeszcze w salonie odwiedziła Helenę reporterka. Napisała o niej artykuł, dzięki któremu posypały się zamówienia. Było ich ponad 15 tysięcy !!



Helena nie była sama już w stanie ich produkować, więc na pomoc przybył twórca kremu Valaze - dr. Lykusky. Proszę sobie wyobrazić rynek na, którym brakowało nawet mydła a tu nagle młoda dziewczyna sprzedawała cudowny krem z egzotycznej Polski ( bo tak nas wtedy postrzegano). Helena sprzedawała go za bardzo duże pieniądze twierdząc iż tylko, rzeczy drogie są dobre. 



W tym czasie wyszła za mąż za dziennikarza Edwarda Titusa. 
W 1907 przeprowadza się do Londynu gdzie po roku na świat przychodzi ich pierwszy syn, cztery lata później na świat przychodzi drugi ich syn. Helena w tym czasie podbija Londyn i całą Europę swoją liną kosmetyczną.W skład której wchodzą : 
kremy na dzień i na noc, maseczki przeciwtrądzikowe, płyny ściągające i toniki. Helena jednak nie zamierza się zatrzymywać. Kierownictwo nad sklepem powierza siostrze a sama udaje się na podbój Paryża. 

W Paryżu salon oferuje już takie zabiegi jak : szkocki tusz, elektrolizę i hydroterapię. Helena tworzy pierwsze pomadki do ust w tubkach, kolorowe pudry które stają się absolutnym hitem. Po Londynie i Paryżu, Helena otwiera salony w Mediolanie i w Wiedniu. W 1914 roku wybucha pierwsza wojna światowa. Jak zapewne pamiętacie Coco Chanel zamknęła swoje sklepy a co zrobiła Helena ? Przeniosła się z rodziną do Stanów by je podbić. 


Swój pierwszy poważny salon urody otwiera w Nowym Jorku, a następne już w : San Francisko, Washington, Filadelfia, Chicago, Torronto. Chodź Helenie  jest trudniej odnieść sukces ( Elizabeth Arden i Ester Lauder też prężnie działają) to jednak 85 % amerykanek używa szminek naszej rodaczki.

Jej liczne sukcesy zawodowe nie przełożyły się na sukcesy w sferze prywatnej. Jej małżeństwo z Titusem  się rozpadło. Jej mąż przeszedł do konkurencji - właśnie do Elizabeth Arden z którą w nie długim odstępie czasu bierze ślub. Helena nie płakała długo, w dwa lata ponownie wyszła za mąż. Po śmierci drugiego męża Helena poświęca się zupełnie pracy. Powstają emulsje nawilżające i automatyczny tusz w spirali z uzupełnieniem ( !!!) 



Myślę,że Helena jest żywym przykładem na to, że ciężką pracą można wiele zdziałać. Zobaczcie Państwo jaką ona drogę pokonała z biednego krakowskiego powiśla na salony w Stanach Zjednoczonych nie wspominając o majątku który zostawiła po sobie.  Było to ponad 100 milinów dolarów. Nasza rodaczka żydowskiego pochodzenia była prawdziwą damą przemysłu kosmetycznego. Ja najbardziej jestem jej wdzięczna na tusz do rzęs, zalotkę, masaże i spa :)


Zapraszam bardzo serdecznie do obserwacji mojego bloga :) Dziękuje za czas poświęcony na przeczytanie mojego postu. Za tydzień kolejna dama kosmetycznego biznesu. O kim mowa :)? To moja słodka tajemnica...






piątek, 25 listopada 2016

Beauty Mask- Perfecta. Maseczka na twarz, szyję i dekolt

Witam bardzo serdecznie :) 

Na początku chciałam przeprosić za to iż pokazuje Wam próbkę produktu, ale nie całe opakowanie. Bardzo proszę przeczytajcie mojego posta a dowiecie się o powodach dla których postanowiłam tak uczynić. 



Wybrałam próbkę bo nie chciałam po prostu zainwestować źle pieniędzy. Ostatnie moje maseczki były najdelikatniej mówiąc do niczego. Więc teraz postanowiłam kupić próbkę a potem całe opakowanie. Maseczka z firmy Perfecta przekonała mnie do siebie rysunkiem jabłka  oraz informacją iż jest ona przeznaczona dla skóry normalnej , tłustej i mieszanej.  Dodatkowe plusy : Kwas AHA plus sok z aloesu. 



Otworzyłam opakowanie, w środku znalazłam białą kremową substancję o przepięknym zapachu jabłka. Nałożyłam na ówcześnie oczyszczoną twarz małą warstwę maseczki omijając strefę pod oczami. Moje zaskoczenie tym produktem wystąpiło od razu. Bardzo przyjemnie mi się nakładało ją na twarz, szyję i dekolt. Maseczka bardzo ładnie pachnie ( jak już wspomniałam wcześniej ) szybko się wchłania pozostawiając cerę nawilżoną, odżywioną i elastyczną. Co jeszcze mnie urzekło ?

Pomimo iż maseczka bardzo ładnie nawilża twarz, nie pozostawia na niej tłustej powłoki. Moja skóra się nie błyszczała ( tak jak obiecywał producent ) Doczytałam, że w skład jej wchodzi : sok z aloesu, łagodząca alantoina, a także wyciąg z orzeszków makadamia. Ten ostatni dodatek regeneruje i odżywia skórę nadając jej zdrowy wygląd. 

Jestem zachwycona tak bardzo iż na 100 procent kupie całe opakowanie. Jedyny żal jaki mam to taki iż tą maseczkę można używać tylko 2-3 razy w tygodniu ja bym ją stosowała codziennie co najmniej dwa razy w ciągu dnia :) 

poniedziałek, 21 listopada 2016

Chanel - Jej życie zawodowe i prywatne. Zapraszam serdecznie

Wszystkie kobiety na całej ziemi powinny docenić jak wiele dla nas zrobiła Coco Chanel. Jej życie było wieczną walką o to byśmy mogły czuć się gustownie, elegancko i wygodnie w tym co nosimy. Aż strach pomyśleć jak byśmy chodziły ubrane gdyby nie rewolucja którą przeprowadziła. Poza genialnym zmysłem i talentem,do kreowania pięknych prostych a za, razem eleganckich strojów miała także bujne życie towarzyskie. Jesteście ciekawe ? Zapraszam do lektury:)


Coco Chanel urodziła się w  Samur, we Francji 19 sierpnia 1883 roku jako Gabrielle Bonheur Chanel. W wieku 12 lat zmarła jej mama, a ojciec opuścił ją i jej rodzeństwo nie długo po tym wydarzeniu. Mała Gabrielle trafiła do domu dziecka prowadzonego przez zakonnice. I to właśnie tam dziewczynka nauczyła się szyć. 


Trzeba obowiązkowo napisać iż jej pomysły wcielone w życie spotykały się z wielką sympatią i ciągu następnych czterech lat Gabrielle zdobyła (na tyle ile to możliwe) popularność. W sumie spędziła w zakonie 6 lat. Po uzyskaniu pełnoletności opuściła zakon i... rozpoczęła pracę w kabarecie. Tam uzyskała swój przydomek Coco. Nie potrafiła śpiewać, ale za to świetnie tańczyła, charyzma jaką miała także jej pomogła.




Coco Chanel podczas pracy w kabarecie poznała bogatego kupca o imieniu :  Etienne Balsanem. Mężczyzna wprowadził ją na salony, przedstawił elicie, W tym czasie Coco rozpoczęła projektować kapelusze.  Romans z Etienne  zakończył się jednak bardzo szybko.


Nie długo po tym poznała mężczyznę swojego życia. Kapitana Arthura Edwarda "Boya"Capel. To właśnie owy mężczyzna pomógł Coco otworzyć swój pierwszy sklep. Można by rzec iż go za sponsorował. Na początku Coco projektowała i sprzedawała kapelusze,jako zakochana kobieta czerpała całą swoją inspirację właśnie z męskiej mody. Stworzyła całą linię uniwersalnych ubrań dla kobiet, wzorowanych na męskich blezerach. W tym okresie stworzyła kolejną wspaniałą kreację 
( którą Ja kocham ponad wszystko) MAŁĄ CZARNĄ :)!! 


Wyobraźcie sobie moje miłe Panie okres w którym tworzyła Coco. Na ulicach Panie w sukniach i w sztywnych gorsetach, wystrojone od stóp do głów. A propos głów a nich upięte i wymodelowane loczki.Chanel nosiła krótkie włosy. Cóż to musiała byc za rewolucja :) Kobieta w męskiej fryzurze !!
Coco Chanel powaliła na kolana Paryż małą czarną. Sukienka  od razu odniosła spektakularny  sukces na kolejnych kilka dziesięcioleci. Kolor czarny był, jest i będzie kwintesencją elegancji, stylu i szyku. Niestety nie wszystko jej się tak udawało. Miłość jej życia Pan Capel zginęł w wypadku samochodowym. Pomimo iż nie byli oficjalnie parą Coco bardzo przeżyła jego śmierć.


Miała jeszcze kilka innych romansów, jej kreacje zdobywały jeszcze większą sławę aż do wybuchu drugiej wojny światowej...
Czytając wcześniej wiele artykułów poświęconych życiu Coco, byłam ciekawa jak Coco radziła sobie własnie w czasach II wojny światowej. Coco nie wahała się długo. Zamknęła swoje sklepy twierdząc iż nie jest to czas dla mody. I miała rację w tym temacie.  Podczas II wojny światowej Coco Chanel dała się poznać od tej drugiej mrocznej strony.  Okazało się,że miała liczne romanse z nazistami. Tą wiadomość czytałam w wielu artykułach  poświęconych jej twórczości i życiu prywatnym. Była posądzana o szpiegostwo, liczne kontakty z nazistami a także o radykalne poglądy antysemickie. Nie wiem właściwie co mnie szokowało najbardziej z jej życia w okresie wojennym..


Po wojnie powróciła do Paryża  w 1945 roku, otworzyła tam swój butik. Jej kolekcja spotkała się z życzliwością ale nie zrobiła tzw efektu WOW. Myślę,że Francuzi doskonale pamiętali to co wyczyniała podczas wojny. Mówi się,że jej kolekcja została dobrze przyjęta z powodu jej licznych kontaktów z nazistami. Zdecydowany sukces odniosła w Wielkiej Brytanii i w Ameryce. Jej klientką była m.in Jackie Kennedy  





Jej największymi sukcesami były zdecydowanie :

* Mała czarna
*Dwu kolorowe buty z czarnym noskiem
* Pikowana torebka na łańcuszku
* Sztuczne perły i kolczyki z pereł
* Nr 5 ( perfumy) 
* Spodnie ( tak, tak, Chodź funkcjonowały one wyłącznie w męskiej szafie Coco miała dość odwagi i tupetu by je wprowadzić do swojej kolekcji- damskiej  kolekcji ) 




Czytając wielokrotnie wszelkie informacje dotyczące Coco Chanel, nie mogę się nadziwić jej talentowi, niesamowitemu zmysłowi. Myślę ,że Coco Chanel nawet przez chwile nie sądziła iż jej twórczość pozostanie z nami na tak długo. I,że będzie ona miała taki wpływ na nasz styl ubierania się. Była kobietą bardzo mądrą, nie zwykle zdeterminowaną . Można  krytykować  jej życie miłosne ale na pewno nie można jej odmówić talentu do promowania swojej marki.



Zmarła w wieku 88 lat, Od 1983 marką zarządza Karl Lagerfeld z wielką pasją. 



zdjęcia pochodzą z stron : 
* www.wiadomosci.com
* Gabrielle Coco Chanel
* pinterest 
* pinterest
* www.dailymail.co.uk
* fashionstyleguru.wordpress.com
* gentlemanschoice.pl
* pinterest 
* inside.chanel.com
* pinterest




sobota, 19 listopada 2016

Tylko dla bloggerek obserwujących bloga :)

W podziękowaniu moje miłe Panie, za to że jesteście, odwiedzacie mnie i komentujecie mam dla Was małą niespodziankę. 

Piszę właśnie serię artykułów poświęconych ikonom mody i urody :) !! O kim mowa : m.in o : 

Coco Chanel, Helena Rubinstain, Elizabeth Arden... Dowiedziałam się bardzo wielu ciekawych informacji. Które spowodowały u mnie nie mały zamęt w głowie. 


Pierwszy artykuł o Coco Chanel, udostępnię na wszystkich blogach na których jestem obecna. Następne już tylko będą dla Was :) 


Obserwujcie kochane Panie :) 

wtorek, 15 listopada 2016

Kolejne moje stylizacje- tzw. flooring (czyli kompozycje na podłodze )

Witam serdecznie

Dziś chciałam serdecznie zaprosić Was na moje stylizacje. Na razie tzw. stylizacje podłogowe, ale od następnego postu modowego zamierzam  już na nich być.

1. Propozycja dotyczy mojej ulubionej spódnicy. Jak widzicie ma świetny intensywny kolor. Zawsze mam problem jaki kolor szpilek do niej włożyć ? A,że uwielbiam szpilki więc na zdjęciu umieściłam trzy pary. Jeśli macie ochotę możecie wziąć udział w zabawie polegającej na dopasowaniu koloru szpilek do owej spódnicy.  Zapraszam do wyrażania swojego zdania w  komentarzu




2. Propozycja dotyczy spódnicy w tzw. szkocką kratkę. Dostałam ją z samego Edynburga. Piękna czerwona spódnica w charakterystyczną kratkę zdobyła miejsce w mojej szafie :)
Szpilki z małą elegancką kokardką dopełniają całości :)





3. W latach 90-tych powstała piosenka pt : Majteczki w kropeczki :) Wiem,że pewnie większość z Was jej nie zna, ale mnie ostatnio bardzo spodobały się kropeczki. ..


Maybelline, Dream Satin Liquid (Podkład satynowy nr 010 IVORY )

Uwielbiam testować nowe kosmetyki, podkład Maybelline jest w mojej kosmetyczce już od paru dobrych miesięcy.  Moją sympatię zdobył szybko , może nawet zbyt szybko. Już po pierwszym razie wiedziałam, że będzie nas łączyła miłość, może nie od pierwszego spojrzenia, ale na pewno od pierwszego dotyku.



Podkład ma bardzo ładne opakowanie. Szklana buteleczka idealnie mieści się w ręce jak w mojej kosmetyczce. Dozownik jest wygodny i nie zacina się przy używaniu. Jedna porcja starcza na całą moją twarz. Rozprowadzenie go nie jest trudne, co więcej po wtarciu go w twarz na palcach i wytwarza się uczucie,  dużej delikatności - satyny. Bardzo szybko się wchłania, pozostawiając na twarzy piękny kolor, bez grudek, bez smug. Idealnie się rozprowadza samymi palcami. Co więcej w nawet dwie, trzy warstwy nie powodują iż skóra jest obciążona, ładnie nawilża. 


Dla mnie duże znaczenie ma fakt iż puder wytrzymuje na twarzy dobre 10 godzin. Szczególnie teraz w sezonie zimowym gdy chodzimy z szalikiem okręconym okół szyi, nie pozostawia on śladów ani na moim ulubionym czarnym szaliku, ani na czarnej kurtce. Nie muszę pisać jak to ogólnie wygląda nie estetycznie i nie chlujnie. Na szczęście nie ma tutaj tego problemu.

Oto Ja, na twarzy mam tylko podkład Maybelline Dream Satin Liquid nr 010 Ivory

Jestem z niego bardzo zadowolona i jestem pewna, że kupię go jeszcze nie jeden raz. Jedyna, rzecz która mnie trochę drażni to cena. Ja rozumiem, że firma Maybelline ma wyrobioną markę na rynku, że mają dopracowane kosmetyki. Wszystko to rozumiem, tylko myślę iż niższa cena spowodowała by to iż po ten świetny produkt sięgnęło by więcej kobiecych rąk. 



Polecam BARDZO serdecznie.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Coconut Body Milk, balsam kokosowy. 100% Naturalne składniki Eco Tan

W  poszukiwaniu idealnego balsamu spędziłam dużo czasu. Tymczasem chciałam zaprezentować balsam który trafia na moją listę ulubionych balsamów. W poście poniżej przedstawię Wam powody dla których tak uczyniłam. 


Większość firm kosmetycznych ma w swojej ofercie balsamy, i nie ma w tym nic dziwnego. Jednakże zawsze byłam w stanie wykazać dlaczego mi się nie podoba, lub co trzeba by było zmienić w balsamie tak by był on idealny. A to opakowanie było nie takie. A to balsam był za gęsty/rzadki. Że nie wspomnę o tym, że parę godzin po nałożeniu go na ciało, moja skóra powracała do stanu z przed posmarowania. Czyli sucha ...

O składnikach zawartych w balsamach już nawet nie chce pisać.. Czasami bałam się sprawdzać co tam się znajduje :) 


Balsam kokosowy z firmy Eco Tan wzbudził moje zainteresowanie z trzech powodów : 

* Intensywne nawilżanie
* Organiczny , zrobiony z naturalnych składników 
* Dla ciała, rąk i twarzy


Napisałam do firmy Eco Tan z zapytaniem czy nie przesłali by mi tego produktu wraz z Himalajską solą z postaci peelingu do spróbowania. Otrzymałam pozytywną odpowiedz i po kilku dniach miałam swój balsam na półce. Dostałam go z jakieś 2 tygodnie temu, i tak się do niego przyzwyczaiłam, że zapomniałam napisać o nim recenzję :) 

Zacznę od początku. Balsam ma kolor biały i to co mi się w nim zainteresowało  już na samym początku to brak zapachu. Jak to kokosowy balsam bez zapachu kokosu ? Doczytałam,że kokos owszem był użyty do produkcji, ale nie po by pachnieć, ale po to by m.in nawilżyć. Wspaniale pomyślałam. 
Następną ciekawą rzeczą jest konsystencja. Firma Eco Tan uparła się by zrobić go bardzo wydajnym. Tak bardzo iż jedna porcja ( jedno pompnięcie - balsam ma pomknę ) starczało mi na początku na jedną całą i na połowę drugiej. Dopiero za drugim razem dociskam pompkę do połowy i to jest jedna porcja która starcza na moją jedną nogę. Wchłania się expresowo pozostawiając skórę jedwabiście gładką i bardzo dobrze nawilżoną. Zrobiłam eksperyment użyłam balsam rano na całe ciało i wieczorem przed samym prysznicem sprawdziłam jak wygląda moja skóra. Była gładka i nawilżona  tak bardzo jakbym ją nawilżała przed chwilą a nie po 12 godzinach. 

Zapraszam na stronę Eco Tan by poczytać więcej o balsamie



Wspaniale uczucie towarzyszyło mi cały dzień. Składniki są w 100 % naturalne co jeszcze bardziej powoduje,że moje uczucia są bardziej niż entuzjastyczne. Firma Eco Tan nie testuje na zwierzętach.
Bardzo szybki i miły kontakt z firmą to dodatkowy plus. Polecam bardzo serdecznie i zapraszam  jeszcze raz na stronę firmy Eco Tan.

Polecam serdecznie





piątek, 11 listopada 2016

Pielęgnacja włosów na najwyższym poziomie :) ISANA i L'OREAL - maska regenerująca

Włosy podobnie jak paznokcie są wizytówką kobiety. Piękne długie zdrowe włosy od nie pamiętnych czasów zaprzątały kobiecie głowy. Czasami w mniejszym stopniu, czasem w większym. 
Moje włosy po ciąży stały się słabe, matowe i oklapnięte. Nie ma się czemu dziwić, tak bywa.
Moja fryzjerka poradziła mi na początku zmienić szampon z wielu powodów. Napisałam recenzję szamponu ISANA który jest na poniższym zdjęciu (recenzja tego produktu tutaj : http://wilbepretty.blogspot.com/2016/10/isana-professional-szampon-poysk-koloru.html ) 


Dziś chciałabym się skupić na masce do włosów, która także została mi polecona.Co do szamponów z firmy L'OREAL  mam dobre zdanie, byłam ciekawa jak zadziała maska  na moich zniszczonych włosach. Szczególnie, że zawsze używałam odżywek a nie masek.

Jestem obecnie już po piątym razie, wiadomo że włosy moje nie będą od razu lśniące,mocne i zdrowe tak jak na reklamie. 
Ale już widzę poprawę. Zacznę może od początku. Maska jest w bardzo wygodnym pojemniku, dzięki czemu nie ma kłopotu z nabraniem jej na mokrą rękę ( nie ma nic bardziej denerwującego niż odżywka, maska  której nie da się do końca zużyć,albo wyślizguje się w rąk). Konsystencja jest kremowa, zapach piękny. 
Bardzo ładnie i szybko rozprowadza się po włosach, i przy tym jest bardzo wydajna.


Odżywkę nakładamy na mokre, lekko osuszone włosy. Czekamy 2 minuty po czym spłukujemy dużą ilością wody. 
Już po chwili można rozczesywać włosy. Nie muszę pisać iż po spłukaniu odżywki włosy się bardzo łatwo rozczesuje. 

Producent obiecuje : 
* Odbudowa włókna włosa
* Odporność
*Witalność
*Miękkość
*Blask


Po wysuszeniu włosy się bardzo ładnie układają,pachną a do tego wydają się zdrowsze, lśniące. Widzę poprawę, będę stosować nadal by  uzyskać efekt pięknych włosów, co najmniej takich jak w reklamie :) 
Moje pierwsze parę spotkań z maską uważam za bardzo udane i na pewno będę je kontynuować. 



Polecam serdecznie :) 

środa, 9 listopada 2016

Najgorsze kosmetyki -ku przestrodze.Zapraszam do lektury:)

Witam serdecznie :) 


Chciałam podzielić się z Wami moją opinią na temat najgorszych kosmetyków jakich używałam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy...
Jest to dezodorant Fa i żel pod prysznic ISANA. 


Na  zakup dezodorant Fa zdecydowałam się pod wpływem promocji i szacunku dla jego marki. Żele pod prysznic z firmy Fa uważam się dobre, więc postanowiłam spróbować dezodorant.
Na opakowaniu jest informacja Dry protect oraz to iż w opakowaniu znajdują mikro absorbujące technologicznie cząstki. To wszystko mi się spodobało, więc wzięłam

Mogę powiedzieć w skrócie, że już od dość dawna nie miałam nic tak złego. Strumień jest silny, zostawia pod pachami biały nalot który się nie wchłania, natomiast brudzi ubranie. To jeszcze mogłabym przeżyć gdyby nie fakt,że on nie chroni przed poceniem ani przed zapachem. Chciałam zaznaczyć iż nie używałam go na siłowni, i dobrze bo nie wiem jak bym wytrzymała. W ciągu dnia musiałam się przebierać i oczywiście nie obyło się bez prysznica. Pomyślicie, że przesadzam, owszem jak ma się czas na prysznic w ciągu dnia , ja go nie mam :) Dezodorant poleciał za karę w głąb mojej szafki. I pewnie już z niej nie wyjdzie 



Pierwszy raz kupiłam żel pod prysznic ISANA , dawno dawno temu. Kupiłam go wtedy bo potrzebowałam tylko na mały okres czasu, i wtedy spodobał mi się zapach. Ładnie pachniał, był dość wydajny, chodź nie pienił się, dość dobrze nawilżał skórę po kąpieli. Do tego cena była naprawdę niska. 
Ostatnio potrzebowałam żelu tak na parę dni, i właśnie postanowiłam ponownie go kupić. Doświadczenia z poprzedniego razu miałam miłe, więc żel powędrował do mojego koszyka. 
Jakież było moje zaskoczenie w trakcie prysznica.. Dodam , że do najmilszych nie należało.
Żel jest bardzo mało wydajny, musiałam go nałożyć dość sporo by mieć się czymś umyć, zapach ładny, nie pieni się w ogóle. Na dodatek po kąpieli musiałam położyć balsam bo moja skóra była lekko przesuszona... Nie polecam absolutnie. Zastanawiam się kto dał temu produktowi znaczek : DOBRY hmm ja bym dała byle jaki, i to by odzwierciedlało to jaki jest ten żel.


Nie polecam OBU :) 


wtorek, 8 listopada 2016

Bielenda. Nawilżający płyn micelarny - mój ulubiony.

Od momentu gdy w drogeriach pojawił się płyn micelarny. mogę powiedzieć iż jestem jego fanką. 
Zawsze mnie denerwowało, że do zmycia makijażu potrzebuję mleczka, toniku i jeszcze na koniec muszę umyć twarz wodą. Po całym dniu aktywności z wielkim trudem poddawałam się temu potrzebnemu zabiegowi. Więc gdy na rynku ukazał się płyn który działa jak wszystko na raz oczywistą rzeczą był wypróbowanie go.


Płyn micelarny myje i oczyszcza twarz jak woda 
Odświeża jak  tonik
Nawilża jak mleczko


Taka informacja pojawiła się na opakowaniu. Przetestowałam na własnej skórze i muszę powiedzieć iż jestem zachwycona.
Próbowałam wielu płynów, ale dopiero płyn z firmy Bielenda Ekspert czystej skóry spełnił moje wszystkie wymagania, a jakie one były : 

- Czysta skóra
-Ładnie nawilżona
-Nie podrażnia
-Nie obciąża skóry
-Dość szybko się wchłania
-Nie pozostawia tłustej warstwy na skórze
- Bez zawartości alkoholu i parabenów



Polecam bardzo serdecznie do codziennej profesjonalnej pielęgnacji cery w domowym zaciszu za atrakcyjną cenę :) 

niedziela, 6 listopada 2016

Różowa himalajska sól. Peeling antycellulitowy i rozstępowy . Eco Tan - recenzja

Kiedy zobaczyłam na stronie Eco Tan reklamę produktu  różowa himalajska sól, peeling do ciała od razu rzuciły mi się ( w opisie )  w oczy trzy rzeczy : 

1. Bez toksyn ( 100 % organic ) 
2. Bez testowania na zwierzętach 
3. Dla suchej skóry , oraz dla skóry z cellulitem, rozstępami ( o tak coś dla mnie zdecydowanie ) 




Pomyślałam, że to pewnie  kolejny chwyt marketingowy. Bo przecież to nie jest możliwe by połączyć to wszystko razem i uzyskać doskonały kosmetyk. Napisałam do firmy Eco Tan z gorącą prośbą bym mogła przetestować to cudo na własnej skórze. I się przekonać.  Otrzymałam pozytywną odpowiedz i po paru dniach miałam produkt u siebie w domu.  Opakowanie w kształcie  tuby a niej  informacje : Tylko Organiczne, Naturalne składniki. Następnie Trawa cytrynowa i olejek kokosowy. Dla każdego rodzaju skóry.



Do kosmetyku została dołączona książka z której wynika jasno jakich składników używają do produkcji  i oto lista :





Dostałam także informacje iż peeling jest najlepiej używać na suchą skórę przed prysznicem. 
W masować w wybrane miejsca ( peeling można stosować także na twarz ) - miejsce- i zostawić na 5 min. W tym czasie sól himalajska zadziała cuda. Od razu przystąpiłam do próby. Wmasowałam na sucho peeling i muszę powiedzieć,że odczuwałam przy tym ból. Peeling jest bardzo gęsty i grubo ziarnisty, ale pomyślałam ,że skoro mam walczyć z cellulitem i rozstępami to muszę trochę pocierpieć. Gdy wmasowałam peeling : pierwsze w czym się zakochałam to ten wspaniały odświeżający zapach cytrynowy. Uwielbiam zapach trawy cytrynowej. Gdy tak czekałam 5 minut widziałam przez grubą warstwę peelingu , jak już doskonale się spisuje .




Spłukałam peeling i od razu się zachwyciłam. Moja skóra po żadnym peelingu nie była jeszcze nigdy tak nawilżona (co więcej nawet po  niektórych balsamach też nie )  nie była tak elastyczna, że nie wspomnę o pięknym świeżym zapachu którym pachniały moje nogi. Wiedziałam, że po jednym razie nie pozbędę się cellulitu/ rozstępów, dlatego po 2 dniach znów nałożyłam go na nogi. Efekt był taki sam po zmyciu. Wspaniałe pięknie wyglądające nogi. Po 3 razie, mała niespodzianka moje rozstępy jakby trochę zmalały...
Chciałam zrobić zdjęcie swoich nóg przez i po, ale stwierdziłam iż po takiej dawce horroru już nigdy nie wejdziecie na mojego bloga więc postanowiłam Wam tego oszczędzić.


Obecnie jestem już po 4 razie i muszę powiedzieć iż wspaniale nawilża skórę, nie muszę jej po kąpieli smarować balsamami. Moja skóra naprawdę elastyczna, a moje rozstępy powoli zanikają !!!
Nie mam pojęcia w jaki sposób udało się tego dokonać firmie Eco Tan, ale jak słowo daję widzę różnicę. Chciałam powiedzieć iż w walce z rozstępami / cellulitem nie stosuje dodatkowo żadnych kosmetyków, nie ćwiczę, i jem zdrowe produkty. Wszystko po to by zobaczyć jakie efekty daje różowa himalajska sól w postaci peelingu. Od szóstego razu włączam ćwiczenia i nie mogę się doczekać efektów.



Wiem, że pewnie mi cały nie zniknie, ale jeśli zniknie 40 % to będzie to dla mnie prawdziwa kosmetyczna rewolucja.  Za miesiąc czasu + / -  napiszę następnego posta dotyczącego tego produktu i wtedy już ostatecznie będę mogła powiedzieć ile mi znikło.  Jak do tej pory działa rewelacyjnie. 

Zachęcam każdą kobietę której zależy na pięknych, zadbanych nogach ( nie zależnie od tego czy ma rozstępy czy nie ) aby skorzystała z oferty firmy Eco Tan. Kosmetyki są całkowicie naturalne, nie są testowane na zwierzętach a do tego działają cuda.. I pięknie wyglądają.

Lece teraz na kolejną randkę z różową solą himalajską z postaci peelingu.  

Pink Himalayan Salt Scrub by Eco Tan. Review

When I  saw on the Eco Tan ( web side) product : 
Pink Himalayan Salt Scrub my first three associations  was :

1. Without toxins (organic 100 %)

2. Without animal testing

3. For dry skin, and skin with cellulite, stretch marks (something for me, definitely)




I thought it was probably another marketing gimmick. Because it is not possible to combine it all together, and get the perfect product. 
I wrote to the company Eco Tan asked if I could test this wonder for myself. I received a positive answer, and few days later I had a product at home. 




The packaging  looks like tube.  Information on it say  : Only organic, natural ingredients. And then, lemon grass and coconut oil.  For all skin types.Toghether with products I received book which shows clearly what ingredients they use to manufacture and here's a list:




I  received information that peeling should be used, on dry skin before a shower.
Massaged the legs  (scrub can also be used on the face) and leave for 5 minutes. At that time, Himalayan salt works wonders.  I have done as it says. I put dry scrub on my legs and I must say that I felt at the pain. Peeling is very thick  and grainy , but I thought that if I have to fight cellulite and stretch marks I have to suffer a little. When peeling massage: the first in which I fell in love to is this wonderful refreshing scent of lemon. I love the smell of lemongrass. As I waited five minutes I saw through a thick layer of peeling, as already works great.




I did rinsed peeling and immediately feel the difference . My skin after any peeling was not yet ever so moist, was not as flexible, not to mention a lovely fresh smell. I knew that after one time my scrub does not get rid of cellulite / stretch marks, so after 2 days I put in again. The effect was the same after washing. Great beautiful looking legs. After 3 time, I discover to my little surprise that my stretch marks are smaller...


I wanted to take a picture before and after, but I said that after such a dose of horror will never enter my blog again  so I decided to spare you this horror. 


Now I'm already after fourth time and I have to say that it is a great moisturizes, I do not have her bath lubricated balms. My skin really supple, and my stretch marks disappeared slowly !!!
I don't know how this was accomplished by Eco Tan, but I swear 
I can see the difference. I wanted to say that in the fight against stretch marks / cellulite I did not apply any additional cosmetics, 
I do not do exercise.  I have done all this, to see what results it will provide.


I know that probably my whole streach marks and cellulite will not disappear, but if  40% of it would be gone. I think it will be a real cosmetic revolution. In a month + / -  I will write the next post and then it turns out really far its gone. So far, it works excellent.



I encourage every woman that cares about the beautiful legs 

(not depending on whether it has stretch marks or not) to make use Pink Himalayan Salt Scrub by Eco Tan. Cosmetics are completely natural, they are NOT  tested on animals and they work miracles.


Sorry ladies, but now I have another date with my scrub. Wish me good luck in the fight for a beautiful and sexy legs.



Best regards- Marta